FO 059 Treści sprzedażowe – jak pisać i sprzedawać?
 
Czy można nauczyć się pisać? Czym są treści sprzedażowe i jakie cechy posiadają? Kto może zostać copywriterem i jak pisać, żeby nas czytano?
O tym rozmawiam z Dariuszem Puzyrkiewiczem, copywriterem, trenerem pisania i bardzo silną osobowością, która nie cacka się ze słowami 😉
Z wykształcenia jest technikiem informatykiem i jak sam o sobie mówi “ma misję zemsty na nauczycielu języka polskiego, który mówił, że nic z niego nie będzie”.
Przeczytaj transkrypcję naszej rozmowy
———- PREZENT OD DARKA —————
Dla słuchaczy Darek przygotował super przydatne prezenty!
Pakiet „Siła Pytań” – od produktu do sprzedaży – w 3 krokach
W ramach pakietu otrzymasz:
- Nagranie- Webinar “Rentgen w oczach”, z którego dowiesz się jak odpowiadać na pytania, by stworzyć dobrze sprzedający tekst.
- Lista 37 pytań marketingowych, które pomogą Ci przyjąć perspektywę klienta na Ciebie, Twój produkt i Twoją ofertę. To są pytania, na jakie klient szuka odpowiedzi w Twoim tekście – jeśli go zadowolą, kupi.
- “50 Genialnych Technik Sprzedaży Tekstem”, gdzie znajdziesz tu dania, które sprzedawały w różnych ofertach i reklamach.
 wstępna lekcja Nowej Szkoły Copywritingu (NSC), która pokazuje, jak sprzedawać za pomocą Marketingu Konwersacyjnego
Wejdź na stronę https://dynanet.pl/silapytan-agata.html
Podczas naszej rozmowy „Treści sprzedażowe – jak pisać i sprzedawać?” poruszamy takie tematy jak:
- Czy każdy może się nauczyć pisać?
- Jak pisać, żeby nas czytano?
- Czym charakteryzują się treści sprzedażowe?
- Jak określić swojego klienta?
- Jakiego języka używać w sprzedaży?
- Jak rozwinąć umiejętność pisania?
- Jak wybrać copywritera?
- Czym jest marketing konwersacyjny?
- Jaką długość powinny mieć teksty?
- Co to jest NIDA?
- Jak pisać opisy produktów w sklepie internetowym?
- Jak pisać teksty aby spełniały swój cel?
Taką ładną notatkę wizualną przygotowała Kasia Krogulec
“Nie ma czegoś takiego jak za długi tekst, jest tylko tekst za mało ciekawy”
Książki wspominane w podcaście:
- Dariusz Puzyrkiewicz Książka Biblia copywritingu
- Claude Hopkins Scientific Advertising,
- Claude Hopkins TMy life in Advertising
Jak możesz skontaktować się z Darkiem:
Skąd możesz pobrać podcast Firma On-line?
Podcast dostępny jest :
- na blogu – lista wszystkich podcastów
- w Spotify
- w iTunes
- na Youtube
- w Podcasty Google
- w serwisie Spreaker – pobierz aplikację Spreaker dla Androida i iPhone
- w serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i iPhone
- pobierając aplikację do słuchania podcastów na Androida, np. Podcast Addict, Podcasts Go, Google Podcasts, The Podcast App
- pobierając aplikację do słuchania podcastów na iPhone, np. Overcast, Pocket Casts, Castro, The Podcast App
- Pobierz plik mp3
- Poprzez specjalny RSS
Zapisz się także na mój newsletter by być na bieżąco, a przy okazji otrzymać fajne prezenty.
A jeśli spodobał Ci się ten odcinek będę wdzięczna za komentarz i podzielenie się tym odcinkiem z innymi osobami, którym jego treść może być przydatna. Będzie mi też miło jeśli poświęcisz chwile i zostawisz krótką ocenę podcastu w iTunes – dzięki temu inne osoby łatwiej dotrą do tego podcastu.
Oceń podcast Firma On-line >>
- użytkownicy systemu IOS – iPhone, iPad i komputery Mac – wejdź do iTunes i kliknij w sklep, tam wyszukaj FiRMA ON-LINE. Możesz ocenić dodając gwiazdki, a także zostawiając komentarz. Dziękuje!
- użytkownicy systemu Windows – zainstaluj na swoim urządzeniu aplikację iTunes, kliknij w niej w sklep, tam wyszukaj FiRMA ON-LINE. Możesz ocenić dodając gwiazdki, a także zostawiając komentarz. Dziękuje!
- użytkownicy systemu Android – wejdź do Google Play, pobierz aplikację Apple Music i kliknij w niej w sklep, tam wyszukaj FiRMA ON-LINE. Możesz ocenić dodając gwiazdki, a także zostawiając komentarz. Dziękuje!
Trzymaj się ciepło i do usłyszenia niebawem 🙂
Podcast o wyborze firmy od dostępności cyfrowej
Czy można nauczyć się pisać? Czym są treści sprzedażowe i jakie cechy posiadają? Kto może zostać copywriterem? No i jak pisać, żeby nas czytano? O tym rozmawiam z Dariuszem Puzyrkiewiczem, copywriterem, trenerem pisania i bardzo silną osobowością, która nie cacka się ze słowami, ani w mowie, ani w piśmie.
Darek z wykształcenia jest technikiem informatykiem i jak sam o sobie mówi, ma misję zemsty na nauczycielu języka polskiego, który mówił, że nic z niego nie będzie, a jednak jest. Podczas naszej rozmowy poruszamy takie tematy jak to, czy każdy może się nauczyć pisać, właśnie jak pisać, żeby nas czytano, jakiego języka używać w sprzedaży, jeżeli sami nie chcemy pisać, to jak wybrać copywritera, też jaką długość powinny mieć teksty, teksty sprzedażowe, no i jak pisać teksty, aby te teksty spełniały swój cel.
Zapraszam Cię do posłuchania naszej rozmowy. Koniecznie przygotuj kartkę, długopis i rób notatki. Aha, jeszcze jedna bardzo ważna informacja. Darek przygotował prezent, prezent, który jest jego kursem. Kurs się nazywa Siła pytań i znajdziesz w nim aż trzy, a nie cztery rzeczy. Webinar ponad dwugodzinny o nazwie Rentgen w oczach, który zawiera 37 pytań, no i pomysły, propozycje, rady, jak odpowiadać na te pytania, żeby stworzyć dobrze sprzedający tekst. Te pytania są też do pobrania w formie PDF-a. Ponadto w ramach tego prezentu od Darka otrzymasz także 50 zdań sprzedażowych. Nazywa się to 50 genialnych technik sprzedaży tekstem. Tutaj znajdziesz po prostu takie 50 najlepszych pytań sprzedażowych i będziesz mógł je skopiować i wkleić, no ale oczywiście to ma być tylko inspiracja.
Dodatkowo jest jeszcze bonus. Model sprzedaży 3K jest to wstępna lekcja nowej szkoły copywritingu Dareka, gdzie dowiesz się jak sprzedawać za pomocą marketingu konwersacyjnego. Chyba Cię przekonałam co. Tutaj jak otrzymać to, to w notatkach do podkastu, a także więcej na końcu. No to teraz zapraszam do słuchania.
Cześć, ja nazywam się Agata Chmielewska, a w tym podkaście dowiesz się jak wykorzystać Internet do rozwoju biznesu i samego siebie.
Agata: Cześć, dobrze Cię słyszeć, widzieć. Dzisiaj mamy 13, więc dzień bardzo szczęśliwy. I na dobry początek powiedz w kilku dosłownie zdaniach coś o sobie, coś co uważasz, że ona jest najważniejsze.
 Darek: Najważniejsze może nie jest, ale ja o sobie zawsze mówię tak, że ja jestem z wykształcenia technikiem informatykiem, który ma misję zemsty na nauczycielu języka polskiego. A wygląda to tak, że mój nauczyciel języka polskiego twierdził, że ze mnie nic absolutnie nie będzie, że Puzyrkiewicz to zero szans na cokolwiek. Prawda, jest tak, że się nie uczyłem i w ogóle, chociaż dużo czytałem, ale z polskiego to byłem mnoga, byłem mistrzem wodolejstwa, gdzie tam po prostu nic nie było. A dzisiaj z tego sobie żyję i to z jednego takiego prostego powodu, bo sobie tak wymyśliłem, bo sobie tak chciałem, a czemu nie. Więc technik informatyk, jakby co to mamy, z tego żyję od… tylko od tego chyba od 2010 już sam nie pamiętam. Tak to dawno było.
Agata: Wow. Wow, ale to ciekawe, bo umysł ścisły i humanistyczny to takie fajne kombo, czyli człowiek wielu talentów.
 Darek: Wiesz co? Każdy to ma. Tak sobie myślę, że każdy może robić co sobie chce, co sobie wymyśli. Każdy ma jakąś taką kombinację. Jedni mniej, inni więcej, wiadomo sobie, ale ja nie widzę żadnego problemu. Nie klasyfikuję się jako osoba, która jest tylko od tego, tylko od tego… Ja myślę, że jeszcze parę razy sobie w życiu zmienię to na inne rzeczy, ale dla mnie to jest zawsze sprawa otwarta, także nie ma problemu.
Agata: Ale to co mówisz, że każdy może nauczyć się pisać? Mówię dobrze pisać, tak? Czyli pisać tak, żeby chcieli nas czytać, żeby te teksty spełniały cele, jakie sobie założyły.
 Darek: To jest pułapka, dlatego że nie można się tego nauczyć, bo ty już to umiesz.
Agata: Jak?
 Darek: Z każdej ze szkoły podstawowej wychodzi z umiejętnością pisania i czytania. Zgadza się?
Agata: No tak.
 Darek: Z tablicy potrafisz przepisać to, co Pan nauczyciel napisał?
Agata: Tak.
 Darek: Z książek też potrafisz przepisać?
Agata: Tak.
 Darek: Więc pisanie polega na przepisywaniu, przy czym nie przepisujesz z tablicy, tylko są swoje myśli z głowy i to jest wszystko cała sztuka.
Agata: No dobra, ale te myśli trzeba jakoś ułożyć, prawda?
Darek: I tak, i nie. Bo prawda jest taka, że im bardziej będziesz sobie układać te myśli, im bardziej będziesz się spinać, będziesz próbowała dobrze wypaść, to tym gorzej to wyjdzie, wiadomo. Ja mam taką metodę, którą uczę swoich, czasami robię takie warsztaty u siebie dwudniowe, że bardzo rzadko dla osób, które są naprawdę zdeterminowane, żeby szybko jakieś postępy zrobić.
I generalnie cała metoda polega na tym nie żeby ich czegoś nauczyć, pokazać jak to robić, tylko pójść w drugą stronę. Oduczyć tych wszystkich durnych rzeczy, które tam w głowie siedzą. Ja chcę myśleć tak, ja nie umiem pisać bo, na przykład, nie jestem Olgą Tokarczuk, nie jestem takim, nie jestem tym i znajdziemy tyle powodów, żeby nie pisać, no bo to, bo to, bo to. Ale tak naprawdę jak usuniesz te powody, nagle już się okazuje, ja właściwie dlaczego nie mogłabym pisać? Ja tak samo ja, a dlaczego nie miałabym zostać copywriterem, co? Kto mi zabronił?
Pisać każdy może nie i to będzie takie, żeby jeszcze czytano. No dobra, to teraz tak, oddzielmy dwie rzeczy. Pierwsza rzecz to jest to co piszesz, czyli treść, druga, druga, czy innym zupełnie jest to w jaki sposób to podasz. I teraz w mojej metodologii, uczenia, pisania i w ogóle, treść jest na pierwszym miejscu, czyli co ty chłopie chcesz w ogóle temu światu powiedzieć, czy komukolwiek innemu? I teraz do tego tak naprawdę się sprowadza, bo zobacz, jeżeli rozmawiasz z kimś znajomym, bardzo znajomym, to po pierwsze w ogóle się nie zastanawiasz, najczęściej nad tym co mówisz, tylko wiesz, a wiesz, to było tamto i tak, nie zwracasz uwagę na słowa, a słuchają cię i to jeszcze jak, nie? I nawet błędy popełniasz, mylisz się, powtarzasz, to jest nieskładne, nic by z tego nie wyszło, a jednak masz takiego słuchacza, że szok.
Tak samo to, jeżeli masz treść, która jest interesująca dla osoby, która chce tego słuchać co masz, ona nie będzie patrzyła na to, czy wiesz, czy to ubierzesz to w takie zdanie, czy nie, co więcej, co więcej, takie piękne zdania są nienaturalne, a jest taka tendencja, ona myślę będzie coraz silniejsza, takiego autentyzmu w języku, gdzie ta porozumiewanie jest po prostu takie naturalne, swobodne, a nie wymuszone, wymuskane, ubrane w jakieś dziwne słowa. I teraz, kiedy ktoś ma coś do powiedzenia i wyraża w taki, wiesz, bezpretensjonalny sposób, bo do tego to się sprowadza, to przepraszam bardzo, ale masz jego uwagę, nie ma siły.
Dam ci przykład, ja jestem mistrzem literówek na przykład. Wyobraź sobie, że kiedyś prowadzę szkolenie i jedna z pani, akurat taka bardzo spostrzegawcza, dała mi przykład swojej strony, to był głupi pomysł, ale trudno zrobiłem to, i ona mówi, panie Darku, ale tam w tym tekściu pana na podstawie jest literówka. I tak się cieszyła, że mnie złapała. A ja pytam, no okej jest, i co? No ale przecież, kurde, on nie ma prawa tu mieć literówki, jak on może kogokolwiek uczyć, jak robi literówki, inne błędy. Ja myślę sobie, państwo, rok czasu ta strona wisi, przez ten czas przewinęło się bardzo wielu klientów, jakoś nikt w ogóle nie zwracał uwagi na to, nie?
Fakt, może były osoby, które się zraziły. Nie mówię, że nie, ale ja o nich nie wiem. Natomiast to nie przeszkadza prowadzeniu biznesu. Niedawno też miałem taki przykład. Jakąś reklamę umieściłem na Facebooku. To jakaś tam reklamę, nie pamiętam dokładnie. I oczywiście była literówka, bo jestem znany z tego. I nagle takie komentarze się posypały. Ty, zamiast uczyć innych, to najpierw sam się naucz. Jakim prawem ty w ogóle kogoś pouczasz? Jest jak taka tendencja do takiego myślenia, że błąd to przekreśla. Normalny człowiek na to nie zwraca uwagi. Tylko taki, wiesz, tam, ci wszyscy świry, które nie mają co robić i gapią się i łapią innych na błędach. A normalny człowiek, który się komunikuje, to nie zwraca uwagi. On zauważy, bo to oczywiście anepso. Koleżanka ci powie, ale to się nie mówi tak, tylko inaczej. To bardzo szybko by się z nią pożegnała, bo to byłoby nieznośne, prawda?
Agata: Wiesz co, to właśnie zależy od podejścia. Też są dwa podejścia. Ja na przykład lubię, jak mi ktoś powie, że zrobiłam literówkę. Ja ją poprawię. To nie na tej zasadzie. Agata, słuchaj, w prywatnej wiadomości zrobiłaś tej literówkę i koniec. I ja teraz z tym robię, co chcę. Albo poprawiam, albo nie. Zwykle poprawiam, no bo dobrze jest mieć.
Ale poprawione, tak, jeżeli mogę, jeżeli widzę ten błąd, ale nie też faktycznie, nie na tej zasadzie, jak na przykład też mi zlecają treści, to ja mówię spoko, ja napiszę, ja lubię pisać, mam swój styl, mam swój luźny język. Jeżeli wam to odpowiada, no to fajnie. To nie będzie jak właśnie jakaś tam, no nie wiem, piękną polszczyzną, bo to nie do mnie. I nie wymagajcie ode mnie tego, że będzie po prostu stylistyka i w ogóle, jak chcecie pięknie, to jeszcze proszę do korekty, do redakcji i spoko. I mam takie samo podejście jak ty. I faktycznie to jest autentyczne. Ale jeszcze coś dodam.
To, co mówisz, żeby, że ludzie nas słuchają, jeżeli jesteśmy autentyczni, że nie myślimy, jak mówimy i w pisaniu jest też coś tak, ale ja zauważyłam, że to też jest niebezpieczne. Dlatego, że jak ktoś jest za szczery i tak jak ja, nie mam instynktu samozachowawczego, mówię po prostu, walę prosto z mostu, to czy to taka właśnie zbytnia rozwiązłość w pisaniu jest dobra, twoim zdaniem?
Darek: To zależy. Takie wiesz, zupełnie. Rozumiesz przez dobra, bo tak. Ja mam świadomość tego, że tak, po pierwsze, zawsze znajdą się osoby, które obruszą się na błędy literówki. Akceptuje kto. Co więcej, znajdą się osoby, które się obrażą na twój styl. On będzie poprawny, będzie po polsku, ale będzie taki bardziej swobodny i będą osoby, które będą twierdziły, o, nie, to musi być takim językiem. Na przykład czasami dostaję od klientów takie zwrotne informacje na mat tekstu, Panie Darku, my nie możemy tego tak napisać, czas to różne. I ja rozumiem, że ludzie tak do tego podchodzą. Ale moim zdaniem, o wiele ważniejsze jest, jak ty do tego podejdziesz, jak to osoba, która pisze.
Żeby jeszcze było jasne, ja uważam, że nie powinno być błędów, ja nie jestem zwolennikiem robienia błędów, tylko po prostu nie chcę z tego robić afery.
Błędy się każdemu zdarzają, to jest zupełnie naturalna rzecz i ja nie widzę powodu, żeby panikować, że ojejku, tam się nagle był błąd. To nie o to chodzi. Jeśli rozumiany przez nas, przyswajany, to teraz upraszczam, to są krótkie zdania, wręcz równoważniki zdań, gdzie są po dwa, trzy wyrazy, powiedzmy sobie duszę i tak dalej, tak jak my nieraz mówimy. I to wygląda okropnie. To jak się czyta, też wydaje się, coś to nam nie tak, bo szkoła nas wbiła, takie różne rzeczy.
Natomiast, kiedy ktoś to konsumuje, myśli sobie, jak to łatwo się czyta, nawet to sobie nie zastanowić, więc kwestia jest taka, na co my zwracamy uwagę, czy my chcemy, żeby ten tekst ładnie wyglądał, czy my chcemy zdobyć nobla, czy chcemy zdobyć jakieś nagrody, czy my chcemy, żeby spełnił swoją funkcję, czyli po prostu w najlepszy sposób przekazał to, co chcemy. I teraz najlepszy tekst jest taki, który jest praktycznie zauważalny. Ja np. mam codzienny newsletter i ja mam taką formę jego, to jest czysto tekstowa forma w HTML-u, ale każdej akapit to jest jedna linijka. I teraz to wygląda, do mnie osoby piszą, twój newsletter jest okropny w ogóle.
A pytam, ale co w nim okropnego? Jak to wygląda? Ja mówię, może źle wygląda, ale jak to się czyta? Spróbuj czytać długi blok, a spróbuj czytać krótszy blok, jest ogromna różnica. I teraz jest ciągle taki dysonans u nas, że my oczami oceniamy, ale jednak czytanie przez fajne teksty jest zupełnie inna bajka i to, co się wydaje tak powierzchownie nieciekawe, to z drugiej strony jest dla naszego mózgu, po prostu jest miód.
Agata: Właśnie, trzeba też znaleźć, myślę, do kogo my chcemy dotrzeć, bo jeżeli piszemy sobie na luzie, a chcemy dotrzeć do osoby, która tutaj kreuje się na poważnego ważniaka, to raczej swojego celu możemy nie spełnić, a z tego, co widzę, to ty na blogu to tak bardzo fajnie piszesz. Znaczy, bardzo rzadko, to właśnie też miałam zapytać, dlaczego tak rzadko, ale kilka fajnych takich tekstów wyłapałam i można się pośmiać, mimo, że wszystko jest bardzo merytoryczne, no to że tak powiem, przemawia, opowiadasz tak troszeczkę… Czy to jest storytelling?
Darek: To bardzo prostego powodu, że story, historia jako taka, ma swoją konkretną strukturę. To nie jest tylko opowiadanie czegoś albo o czymś, ale musi mieć swoją pewną strukturę, taką najprostszą, na przykład czy częściową, że jest zawiązanie akcji, konflikt i rozwiązanie jakieś.
To najprostsze takie szczegóły. To jest storytelling. Natomiast to jest opowiadanie, to, co ja preferuję, to jest to, co ty mówisz, to jest zwykły ludzki język. Ja po prostu kiedyś przyjąłem sobie taką radę od pewnego mądrego człowieka, że pisz tak, jak mówisz. I ludzie będą tak samo to odbierali. I to jest moja taka zasada, która się trzymam.
Oczywiście są klienci, którzy oczekują czegoś zupełnie innego, ale powiem ci szczerze, ja takich klientów unikam. W rozmowie już słyszysz i widzisz, że coś tu może być nie tak. Ja zawsze pytam… Ja zawsze takie pytanie zadaję dobrze. Proszę mi powiedzieć, wszystko fajnie, wszystko i tak dalej, dogadałem się. Ale bardzo podchwytliwe pytanie to jest. Proszę mi powiedzieć, a w jaki sposób pan będzie oceniał mój tekst, który panu prześlę? I wtedy się okazuje, że najprostsze znowu teraz na podstawie mojego widzi mi się, czy mi się będzie podobał. Ja wtedy mówię, wie pan co, łowił pan ryby kiedyś? No łowiłem. I jak pan ryby łowił? No robak, wędka i tak dalej. Smakował pan kiedyś tego robaka w życiu? No właśnie. To jest robak, ale nie dla pana, tylko dla kogoś innego i panu nie musi smakować. Wręcz jeżeli smakuje, to uważam, że jest bardzo źle, bo wtedy pan się staje rybką, a nie rybakiem. I to jest mniej więcej taka zasada, że ludzie tak to sobie oceniają, a to jest pewien problem.
Więc to nie jest storytelling, to jest komunikacja taka, jak ja bym chciał, to jest bez barier, bez wydziwiania, bo im więcej jest takiego wydziwiania w tekście, zauważ, tym więcej znaków ostrzegawczych się pojawi. Jest coś za piękne, za takie idealne po prostu. Ktoś próbuje mi coś sprzedać, tak czujesz po prostu, ktoś mi coś chce wcisnąć, bo za ładne to jest.
A jeszcze my Polacy jesteśmy wyczulenie na punktie takich wszystkich minusów, że tu musi być jakiś haczyk. Więc ja pozwalam na znalezienie tego haczyka, na przykład haczykiem jest to, że literóweczka będzie, błąd jakiś, mam go. I wtedy sumienie jest znalazłem, bo mogę dalej sobie czytać na tej zasadzie. Nie robię tego specjalnie, jeszcze raz zaznaczam, ale nie robię z tego awantury po prostu żadnej sobie.
Agata: Nie, ale wiesz co, literówki, no kurczę, to właśnie każdy robi literówki.
Darek:  Nie, nie ma przyzwolenia, żeby copywriter robił literówki. Bo jest po prostu copywriterom mówimy nie. Wszyscy mogą robić, ale człowiek, który z tego żyje i którego uczy, nigdy w życiu. Nie ma na to naszego pozwolenia. Znaczy mówię w imieniu narodu oczywiście, nie?
Agata: Tak, oczywiście, tak, tak, tak. Więc wszyscy inni, ale my możemy, ja i ty możemy. Dlatego jeżeli faktycznie ktoś nie chce literówek, to warto przesłać komuś jeszcze, żeby zobaczył ten tekst, a i tak on i też przegapi te literówki. Pięć wyłapie, ale jednej pomije, więc to tak odnośnie literówek.
Dobra, to teraz idąc sobie do tych treści, jak piszemy, żeby spełniały swój cel i wszystko super, to ja bym chciała z tobą porozmawiać troszeczkę o treściach, które mają sprzedawać, tak? No bo każdy z nas jest sprzedawcą. No kurczę, sprzedajemy wszystko. Także randka jest jakąś formą sprzedaży, tak? Więc w tym momencie ja się, tobie sprzedaję, ty mi, bo chcemy się jakoś zaprezentować. Na podstawie takim podstawowym, ludzkim chcemy po prostu być dobrze odebrani. Ale idąc do konkretnej sprzedaży, mamy strony internetowe, mamy sklep internetowy, sprzedajemy kurz, produkty, nie wiem, coś w newsletterze.
Czy treści sprzedażowe wyróżniają się jakimiś, nie wiem, zasadami, jakimiś punktami, coś muszą mieć, żeby faktycznie można było je nazwać, że to są treści sprzedażowe?
Darek: Tak, muszą. Muszę mieć coś, co sprzedajesz. Nie, wiesz co, jest taka jedna pewna prosta taka zasada, że żeby doszło do zakupu, to musi być pewna oferta, złożona oferta, przedstawiona, pokazana, wiesz. I zobacz, że zakup ma zawsze dwie strony. Pierwsza strona to jest taka, co ja mam, co chcę ci dać, ale musi być też kupujący, który ci daje za to pewne pieniądze i to jest taka waga sobie, nie? I teraz człowiek, który spotyka się z jakąś ofertą, on nie robi tego świadomie, ale nieświadomie tak, waży sobie, aha, ten produkt waży, a ja tyle daję i oceniam sobie, czy to jest warto tych pieniędzy, czy nie i wtedy dokonuję zakupu. Więc kluczem, żeby ta transakcja doszła do skutku, to ta waga musi wyjść na korzyść, żeby miał takie poczucie, że mniej zapłaci, a więcej dostaje.
I teraz zobacz, z jednej strony mamy pieniądze, z drugiej strony mamy produkt. Więc tekst sprzedażowy, od zwykłego tekstu będzie się różnił tym jednym, że będzie przedstawiał produkt w taki sposób, że on jest wart więcej niż te pieniądze, i klient będzie musiał cię zapłacić.
Więc teraz sobie zadaję pytanie, dobra, a dlaczego klient w ogóle miałby kupić mój produkt? No i sobie odpowiasz na to pytanie, co to zmieni w jego życiu i tak dalej. I to jest tekst sprzedażowy. Po prostu pokazujesz ok, wagę tego produktu, czyli powiedzmy sobie w uproszczeniu, co to jest, jak to wygląda, tak żeby klient miał jakieś takie poczucie, ale też dlaczego warto za to zapłacić? I to jest tekst sprzedażowy, który odpowiada na pytanie, dlaczego warto zapłacić za to, co masz? To nie musi być opis jakiś taki sformalizowany oferta czy cokolwiek.
Każdy tekst, który odpowiada na pytanie, dlaczego warto za to zapłacić tyle a tyle, jest tekstem sprzedażowym. W jaką formę ty to ubierzesz, to już od ciebie zależy. To też zależy od wielu elementów, bo zobacz, że jakby to powiedzieć, klient klientowi nierówny.
Zupełnie inaczej człowiek podchodzi do zakupu na samym wstępie, gdy w ogóle jeszcze zastanawia się, a może by chciał, może nie, a zupełnie na te ostatnim etapie, kiedy już jest gotowy i teraz może jak najlepiej to kupić sobie na tej zasadzie. Ja mam taką metodologię generalnie i ona się przekłada na całe pisanie, że dzielę sobie ludzi na trzy grupy.
Po pierwsze grupa to są kandydaci na klientów, druga grupa to są konsumenci pewnych treści, które mam i trzecia to są kupujący, którzy już po prostu patrzą, gdzie tutaj wrzucić te swoje pieniądze i kartę kredytową w ręku. Teraz do każdej z tych grup będziesz inaczej pisać, do osób, które są kandydatami. Nie powiesz, już kup teraz, bo to tyle kosztuje, oni nie są na to jeszcze gotowi, więc to się mi nie scena. To powiesz do tych, którzy są na końcu, są, którzy już wszystko przeczytali, przeanalizowali i tylko czekają na Black Friday i cokolwiek innego sobie.
A tak samo tej osobie, która jest na końcu tego procesu, kupującemu, już nie tłumaczy wszystkiego od początku, daj mi po prostu najlepszą ofertę i pozwól mi zapłacić. Co się do tego sprowadza generalnie? Dlaczego mam zapłacić te pieniądze za ten produkt, ale też z dopasowaniem do tych etapów, gdzie klient jest? No ale to dlaczego?
Nie wiem, będziesz wiedział, może znał odpowiedzi na to, ale zauważ taką sytuację, że tak naprawdę bardzo często w wielu firmach treści, które wypuszczają sprzedawcy, czyli osoby, które mają sprzedać, tak? Im przygotowują treści marketingowcy, którzy piszą, wiesz, zwłoczenie marketingowcy. Którzy niczego nigdy w życiu nie sprzedali i to jest problem z marketingowcą.
Jeżeli człowiek nigdy w życiu… I wiesz, i te przymioty i w ogóle… Ja ci powiem tak, ja jestem technikiem i informatykiem, ale to jest tylko część mojego życia oczywiście, ponieważ ja przez mniej więcej 20 lat ciągle sprzedaję, twarz w twarz, różne rzeczy, różne metody. Nawet jak byłem informatykiem, to też jednym z moich zadań było sprzedawań klientom różnych produktów i innych rzeczy. Więc ja wiem, jak to jest, kiedy stajesz przed człowiekiem i mówisz, proszę pana, mam to i to, to kosztuje tyle, a on mówi, no proszę mi przekonać zakupu, wiesz, no nie powiem tego wprost.
I ty mówisz mu coś o tym i widzisz, jak on reaguje, wiesz, on na wszystkie bzdety inne reguły i mówi pan, co nie mam czasu do widzenia itd. Ja mam to doświadczenie, że wiem, jak to jest, kiedy wciskasz kit człowiekowi z coś absurdalnego, a tylko patrzę na ciebie z politowaniem, wiesz, więc kiedy ja piszę tekst, to staram się widzieć tego człowieka przed sobą.
Teraz te osoby, które nie ma takiego doświadczenia, one myślą sobie, ojej, może go oczarujemy takim, wiesz, przymiotnikami, sformułowaniami, ojej, o każdym…
Wiesz, zakochują się tak naprawdę w swoich słowach, a nie w kliencie.
A tak naprawdę chcemy patrzeć na słowa, musisz nauczyć się patrzeć na klienta, na jego wyraz twarzy. Jak on na to zareaguje, nie? Generalnie jedna z metod w ogóle sprzedawania i pisania tu szczególnie jest taka, że pisze tekst i zastanawiasz się, co po przeczytaniu tego zdania, na przykład, sobie pomyśli klient. I teraz jeżeli uda ci się wpaść w ten tok, to ktoś myśli, on mi czyta w myślach. To jest wreszcie i człowiek, którego szukałem, tak?
A wystarczy taka refleksja. Napisałem zdanie, dobra, i co ten mój czytelnik sobie pomyśli? A pomyśli, że się ściemiem, okej, następne zdanie piszesz tak. Więc może myślisz, że to jest kolejna ściema, tak? I ci wytłumaczę, dlaczego nie. I w ten sposób prowadzisz rozmowy z klientem, gdzie on jest w centrum tej rozmowy, a nie jakieś tam, wiesz, przymiotniczki i nagle to idzie.
Ale to mówię. To trzeba myśleć, jak osoba, która ma klienta przed oczami, a nie zakrokiować się w swoje słowa. Nie wiem, czy odpowiedziałam na twoje pytanie.
Agata: Tak, ale pojawiło się kolejne pytanie, bo zobacz, zauważ, ja jestem człowiekiem internetu, pracuję głównie tylko w internecie praktycznie, od zawsze. I teraz bardzo często sprzedawcy wskakują od razu w sprzedaż taką przez internet, nie? Mejle, jakiś calling i w ogóle nie wiadomo co. Jak oni, skąd, czy masz jakąś radę, jak oni mają sobie wyobrazić tego klienta, bazując tylko na sobie? No ale my nigdy nie jesteśmy reprezentatywną grupą, tak? Bo klątwa wiedzy, jakieś tam bla, bla, bla.
Darek: No ale jak tego się nauczę? To jest pytanie, czy masz na myśli prawdziwych sprzedawców, czy takich, którzy się nazywają sprzedawcami. Bo jeżeli masz na myśli prawdziwych sprzedawców, oni przeprowadzili rozmowy z klientami, tak? I oni wiedzą, o co klienci pytają, wiedzą, jakie mają obiekcji, i wystarczy, że tę wiedzę wykorzystają. To są prawdziwi sprzedawcy. I tu nie będziesz nigdy miała problemu, to jest tak, że chcesz sobie pomyśleć, że to jest ten sam klient, tylko trzeba do niego, wiesz, jakoś tak po nie pójść i tu nie będziesz widziała problemu.
Natomiast są tak zwani pseudo sprzedawcy, że nigdy w życiu niczego nikomu nie sprzedali, ale na przykład muszą to zrobić, bo szef im kazał, albo taka rola życiowa, albo coś zaczynają i to jest dla nich wtedy problem, nie?
To jest wiele metod na to, ale najprostsza metoda, jaka jest, którą zawsze radzę, weź sobie pomyśl, kto jest twoim idealnym klientem, kto jest idealnym klientem na produkt, kto najlepiej, wiesz, żeby to kupił i tak dalej. I każdy potrafi sobie jakoś wyobrazić.
Drugi krok jest taki, teraz sobie pomyśl, czy wśród swoich znajomych, nie masz jednej osoby, która jest jak najbliżej tego właśnie takiego klienta, zawsze ktoś ma kogoś podobnego. Ja to wymyśliłem kiedyś na takim Tomku, nie? Ja myślałem sobie, to weź teraz swojego Tomka w książce.
I teraz zamiast pisać do anonimowego internetu, pisz do Tomka. I wiesz, i to zmieni twój sposób podejścia, bo z tą osobą masz jakieś, wiesz, relacje, wiesz, jak z nią rozmawiać i nagle automatycznie to w ten sposób pójdzie. To jest bardzo prosty sposób, jak większość zresztą.
Agata: Tak, do książki oczywiście podlinkuję, polecam, bo czytałam. I to w ogóle bestseller, określany jako bestseller, więc gratuluję bardzo fajnej książki. Jeszcze jest taki problem z tym czytaniem, pisaniem, że zobacz, jak to w ogóle w firmie rozwinąć, takie umiejętności pisania? No bo bardzo często też się zdarza tak, że ok, sprzedawca nie ma czasu pisać, to wrzuca się to albo copywriterowi na zewnątrz, albo osobie, która zajmuje się social mediami, no bo ona pisze, więc ona tam na pewno się na tym zna i znowu wychodzą bugi.
No i albo nie mamy w ogóle faktycznie czasu ani zasobów w firmie, tak brzydko na ludzi powiedziałam, no ale nie mamy po prostu możliwości i zlecamy na zewnątrz. Jak znaleźć osobę, która faktycznie potrafi pisać tak jak ty mówisz, tak?
Czyli jeżeli już płacimy, no to zapłacimy, żeby ta osoba faktycznie no pisała treści, które będą spełniały swoją rolę i na co zwracać uwagę, żeby znaleźć dobrego copywritera, bo tak no trudne do określenia co znaczy dobry copywriter.
Darek: Czyli założenie jest takie, mam firmę i chcę sprzedawać sobie i teraz jak to zrobić? Tu mamy dwie opcje teraz, nie?
Pierwsza opcja taka, powiedzmy sobie na skróty, to jest znaleźć copywritera, bo teraz tak, o ile ja uważam, że każdy może sprzedawać, że każdy może pisać, każdy może to robić, to nie każdy temu poświęci całe życie i będzie chciał doskonalić się, praktykować, tak? To są, czyli dla mnie taki zawodowy copywriter to jest ktoś, kto tylko siedzi w tej dziedzinie i ma takie wielkie pragnienie, chęć rozwijania tego doskonalenia, to jest w ogóle rzadkie zjawisko i bardzo trudno taką osobę znaleźć, to jest jedne.
Natomiast możemy każdego nauczyć w taki sposób pisać, dla mnie to co mówię, metoda jest bardzo prosta. Niech ta osoba najpierw zacznie rozmawiać z klientami. Czy to na przykład, nie wiem, na helpdesku gdzieś tam, czy w jakimś dziale sprzedaży, czy na przykład nie wiem, na messengerze nie zacznie odpowiadać na pytania klientów, ale ja bym zaczął od kontaktu z klientami, żeby ta osoba miała kontakt z klientami na żywo. Z
anim coś napisze takiego, co na sztywno gdzieś tam zostanie, niech ona porozmawia, niech podzwoni po klientach, niech pogada, od tego bym zaczął. I teraz patrzysz, co się dzieje z taką osobą, czy ona to lubi, czy ona słucha, czy ona chce, jak reaguje, czy jest taką osobą, która agresywnie wciska, łatwo poznać wtedy sobie w taki kontakt, jak widzisz i wtedy widzisz, czy faktycznie coś z tej osoby będzie, bo ktoś, kto przede wszystkim słucha klientów, wiesz co, bo pisanie w copywritingu jest najmniej ważną rzeczą.
To jest na samym końcu, bo ty musisz wiedzieć, co chcesz przekazać. Tak samo sprzedawca. Najwięcej wygra ten, kto słucha klienta, a nie ten, kto próbuje go, nie wiem, przekrzyczeć, kto, wiesz, szuka argumentów, żeby zbić tam mój tzw. obiekca i tak dalej. To nie jest dobry sprzedawca. Dobry jest ten, kto słucha. I
tego bym szukał takiego człowieka, czy on słucha, jak on reaguje na to, co ludzie piszą, czy się szybko denerwuje, czy aaa, to ciekawe, wiesz, czy jest taki otwarty na klienta na świat. I to jest idealny materiał na copywritera. I teraz on, kiedy zacznie rozmawiać sobie z ludźmi, czy to przez telefon, czy to na żywo, czy powiedzmy sobie, nie wiem, przez jakiś czat, messengera, cokolwiek innego, on automatycznie załapie, kim ci ludzie są, o czym rozmawiają. I to może, wiesz, testować różne sposoby prezentacji produktu.
Okej, powiem tak, ciekawy co klient ma, to mówię, aha, nic, no dobra, nie zainteresowałem go, powie coś innego, o, to go zainteresowało, więc rozwinijmy ten temat. I wiesz, wtedy nagle pojawi się lista tematów, które klientów interesują, których nie interesują. I wiesz, i kiedy potem masz pisać coś, kiedy dostajesz zlecenie, dobra, to teraz napisz, nie wiem, jakiś post na Facebooku czy coś tam, super wiem, to więc tak, wezmę to, to, to i post się sam pisze, nie? Więc uważam, to jest najlepsza droga do tego.
Agata: Tak, a w takim razie, jeżeli zlecamy to na zewnątrz copywriterom zewnętrznym, no nie weźmiemy ich tak, żeby oni z naszymi klientami. Czy ja tutaj taką widzę też, że tak się domyślam, że może patrzeć na to, czy sprzedawali kiedyś coś, jak siebie prezentują, jak siebie sprzedają tobie, czy mają właśnie, czy są przekonujący, czy na coś jeszcze, albo czy jak to wybierać?
Darek:  Wiesz co, teraz tak, wybierać copywritera, to teraz tak, jeżeli kierujesz do agencji, to nie wybierasz nigdy konkretnego copywritera i nie wiesz, kto ci się przydarzy, więc jest taki słabszy sposób, ty tego nie oceniasz, ty oceniasz firmę powiedzmy sobie, tak?
Natomiast jeżeli uderzysz do freelancera, to bardzo prosta rzecz, idziesz na jego stronę i patrzysz, co ten gościu tam wypisuje i teraz są dwie opcje. Pierwsza opcja jest taka, może do ciebie to przemawiać, druga opcja może do ciebie nie przemawiać, więc radzę pójść do tego, do którego cię to przemawia.
Nawet jeżeli wiesz, nie wiesz, czy jest dobry czy nie, ale z bardzo prostego powodu, że jeżeli to w jakiś sposób komunikuje się ta osoba na stronie, do ciebie przemawia, to jest pierwsza nić porozumienia, wy się dogadacie, bo na podobnych falach nadajecie, a to jest klucz tak naprawdę, czy wy się zrozumiecie, bo teraz zobacz, ktoś siedzi w biznesie powiedzmy sobie 20 lat, a bierze człowieka, który o tym biznesie nie ma pojęcia i załóżmy ma napisać jakiś tekst, no przepraszam, no to skąd on tam ma wziąć, nie?
Ja traktuję klientów na zasadzie partnerskiej, czy mówię, umówmy się tak, ja czerpię z pana wiedzy czy pani wiedzy na temat produktu, klientów i rynku, a pani czerpie z mojej, żeby to przełożyć, żeby dało się czytać. I taka, to jest taka symbioza taka, prawda, nie? Więc jeżeli z kimś się umiesz dogadać i powiesz mówię, dobra, więc tak, na naszym rynku najważniejsze jest to, to, to, to, to, a on myśli sobie, okej, dobra, to, to i wiesz, on to załapie i on to napisze, nawet jeżeli to będzie nieudolnie powiedzmy sobie, nawet jeżeli będzie bez polotu, ale do klientów to trafi, bo to w tej firmie funkcjonuje przez jakiś czas, nie? I będzie szło, bo wiesz, to, że ktoś, nie wiem, raz coś sprzedał, raz gdzieś zaistniał, raz ktoś wymyślił jakieś super hasło czy coś, to nie znaczy, że to będzie powtarzalne, nie? Że ktoś odniósł jakiś sukces, no a teraz uwaga, no tak trochę zrobię, nie bierzemy ludzi, którzy występują na konferencjach, albo że są tylko z tego znani, o to chodzi, że są mówcami.
Dlaczego? Oni mogą być dobrzy jako mówcy, doskonali mogą być, tylko to jest zupełnie inna dziedzina pracy tak naprawdę, nie? Niż pisanie, po prostu patrzymy, jak oni piszą, jak się komunikują, czy do nas pasuje, czy nie. Oczywiście warto wiedzieć, OK, proszę mi powiedzieć, z kim Pan pracował, czy mogę tam zadzwonić, napisać, jak to wyszło i tak dalej, no to jest najlepsze, nie? Więc ja bym w tym kierunku szedł.
Oczywiście to jest trudne, bo teraz zobacz, nagle, ja to mam, kiedy klienci się do mnie zwracają, ja ich rozumiem, bo jak on ma ocenić, nie wiem, w ciągu, ja na przykład lubię rozmawiać przez telefon z taką osobą, nie? Jak najszybciej kieruję na rozmowę, mówię, pogadajmy o tym, zobaczymy, jak to damy i tak dalej. I taka osoba mi się zapyta, tak, w gębie może być mocny, nie? Tam może zapisać, co chce, ale rzeczywiście on sprzeda mój produkt, nie? No przedsiębiorca nie wie takich rzeczy, nie?
I teraz zobacz, jaki skrót się myślowy pojawia wtedy, bo tu odczekam przed pułapką, czy mi się podoba to, co on napisał, tak? I to jest najgorsze właśnie, chcę przed tym przestrzec, nie? Że to tak naprawdę, to jest jedyna, taka ostatni bastion, no bo jak inaczej on ma ocenić, no jak? Czy mu się podoba czy nie, nie?
A to jest najgorsze, co można zrobić w tym momencie, więc tak i nie. Dobra, no tak, no bo też właśnie nie patrzeć tylko przez swój pryzmat, nie? No wiesz, przedsiębiorca nie zna się na cooperative, bo gdyby się znał, to by sam to zrobił przecież, więc jak on ma ocenić kooperatora, no powiedzmy sobie szczerze. Ale zna się na sprzedaży i potrafi pomyśleć sobie, wiesz, okej, z jakimi klientami Pan pracował, jakie efekty były, czy coś tam udało się, nie?
Jeżeli da się to wyciągnąć, bo na przykład teraz jest taka zmora i to jest rzecz, która podcina tą gałąź, tak naprawdę, bo wielu klientów pokaże podpisywać NDA, nie? Czyli te no-disclosure agreements, że po prostu nie masz prawa nawet powiedzieć, że pracowałeś z nimi, a nie daj Boże już o jakichś efektach, nie? I wszyscy więcej klienci po prostu sobie tego życzą. I teraz do mnie ktoś dzwoni, proszę mi pokazać na przykład swoje strony, gdzie Pan jakieś fajne, duże pracowali. Przepraszam, ale nie mogę. No po prostu choćby chciał, nie mogę i co zrobisz z takim człowiekiem, nie? I klient sobie myśli, ale ściemniacz, nie? Tu niby wielkie rzeczy robi, a tu nic nie jest w stanie pokazać.
Agata: Tak, tak. No, dokładnie, zwłaszcza jak się jest ghostwriterem, nie? Podpisuje się za kogoś, co ja akurat wiem na swoim przykładzie, ale nie o tym. Powiedz mi jeszcze, co to jest marketing konwersacyjny, o którym na blogu też u siebie tam piszesz, czytałam, też.
Darek:  No i zobacz, o tym tak naprawdę cały czas mówimy, że jest dwóch partnerów do rozmowy, tak naprawdę, równorzędnych i tak słuchasz tego, co mówi klient i odpowiadasz na to, co on sobie może pomyśleć.
Agata: A ja mam taki problem z pisaniem, że, no jeden z problemów, ale taki duży. Jak pisać, bo tyle się mówi, tyle czytam o tym, że ludzie już nie mają czasu czytać, że wolą obrazki, te wszystkie TikToki, Snapchaty, Instagramy, a ja jestem z tej epoki blogerów, nie? Że nie YouTube, jeżeli już to porozmawiać, podkast i lubię pisać, i moje treści, to są epopeje, wpisy na blogu. Gdzie znaleźć tutaj ten taki, no nie wiem, żeby zadowolić wszystkich, nie? I czy jakaś długość treści, masz jakieś rady na to?
Darek: Wiesz, generalnie wiesz, musisz być świadoma tego, że nie zadowolisz wszystkich, tak naprawdę, bo to należy odrzucić, więc ktoś zawsze będzie niezadowolony. Pytanie teraz, kto będzie, ty wybierasz sobie, kto będzie niezadowolony, bo w ogóle takie jakiś czas temu były ciekawe badania na temat wideo, tak w ogóle, jego wpływu.
I wiesz, na przykład, wiesz, znasz takie statystyki, że ludzie oglądają kilkanaście sekund wideo i się wyłączają, nie? I teraz niektórzy wyciągnęli z tego głupi wniosek, od razu tutaj dyskwalifikuję to, no ale sorry, ja teraz tak powiem, że wideo powinno być krótkie, bo nikt nie ogląda więcej, prawda? No to jest logiczne, skoro więcej nie oglądają, więc tym krótkim materiale zawrzejmy więcej, no bo to jest takie proste i logiczne i ludzie robili krótkie wideo.
Natomiast okazało się, że kiedy przebadano relacje między tymi, którzy oglądają krótkie wideo, a tymi, którzy oglądają długie, to co się okazuje? Ci krótko oglądający są słabymi klientami, bo oni szukają jakichś rozrywki, czegoś tam bara-bara, tam różne rzeczy, natomiast dłuższe wideo wytwarzało pewną więź, pewne, wiesz, masz czas na budzenie się pewnych emocji, one przyjdzie postają w jednej chwili.
I teraz ich było mniej, ale te relacje z tymi, którzy oglądali dłuższe wideo, nagle, no to było jak śmierzone tak z głowy, bo to mi się przypomniało, ale te relacje były głębsze, ciekawsze, to byli fajniejsi klienci, mimo że było ich mniej.
I tak samo jest z tekstem, wiesz, bo pomyśl sobie, czy ty szukasz kogoś na kilkusegundowy numerek, czy na dłużej? No tak upraszczam po prostu.
Agata:v Dlatego nie mam powodzenia na Tinderze, no niestety.
Darek:  Ja często dostaję właśnie takie pytanie, no Darek, powiedz mi, a jaki tekst powinien być długi? Ja mówię zawsze, wiesz, nie ma czegoś tak jak za długi tekst na przykład. Jest tylko tekst za mało ciekawy. I to do tego się sprowadza. Jeżeli dla tej osoby, która się czymś interesuje, jesteś w stanie pisać ciekawie na jej temat, ona przeczyta wszystko. Jeżeli smucisz, nudzisz i to w ogóle nie ma żadnego punktu odniesienia się do tego, co ona czyta im się sobie, to nie dla mnie, to nie przeczyta, choćbyś nie wiem ile tam napisała i to ci nic nie da, niczego nie zmieni.
Więc nie mierzmy, wiesz, jakby to powiedzieć, wagi tekstów długością. Długość ma znaczenie, to jest prawda, ale w pozytywny sposób, tylko ciekawością, czy jestem w stanie pisać interesujące rzeczy i w taki sposób. I zobacz. I znowu sprowadzamy to do sposobu komunikowania. Jeżeli będziesz pisała to w taki naturalny, konwersacyjny sposób, to będzie się to bardzo łatwo i lekko czytało, nawet jeżeli tam za dużo nie będzie. Jeżeli zaczniesz tworzyć potworki takie, które, wiesz, będą włączały alarm, trzeba będzie się zastanawiać, co ten człowiek pisze i kombinować nad tym, to się, choćby nawet było to ciekawe, to się wyłączy.
Więc, wiesz, ułatwiamy czytanie i ważne jest, jak piszesz, ale zawsze kluczowa jest treść. Czy ja mam coś ciekawego do powiedzenia? I teraz w jednym ze swoich szkoleń tam uczę takiej jednej prostej rzeczy, to od razu podpowiem. Wiesz, kiedyś była AIDA, znasz to pewnie, nie? Attention Interest Desire Action.
Natomiast ja mówię, a teraz jest czas NUDY. Czyli teraz przyciąga ludzi to, co jest nowe, inne, inne, dziwne i atrakcyjne. Tak długo jak jesteś w stanie swój tekst wypełnić takimi treściami, które są dla czytelnika nowe, inne, no bo wiesz, zobacz inne. Czy czytasz dwa razy ten sam tekst, no chyba, że jesteś zakochana w autorze, to tak. Ale to jest to możliwe. Ale rozumiesz, nie? Czytasz to coś, czego jeszcze nie wiesz, coś innego, coś ciekawego, prawda?
Więc nowe, inne, dziwne. Wszystko, co odstaje od normy, zwraca naszą uwagę. Wszystko, co wtapia się w tło, nie zwraca naszej uwagi. Bardzo proste to jest, nie? Dlatego ja np. nie boję się być, więc my sobie kontrowersyjnie. Znowu, to nie jest jakaś poza, to nie jest jakieś wymyślone coś, tylko po prostu przyjdzie mi do, wiesz, ja np. w moich mailach czasami przeklinam, brzydko. Bo mi to pasuje tu, bo mam ochotę tak to powiedzieć. I oczywiście są osoby, które piszą, oj, nie powinno się tak w takich mailach pisać. Ja mówię, tak, pewnie nie powinno się czytać takich maili, do widzenia i wypisuję z listy, nie?
Bo to nie jest właściwa osoba. No takie jest moje podejście, nie pasujemy do siebie, więc po co na siłę ciągle się ten związać, prawda? Wszystko nie ma między nami chemii. Ja szukam osoby, które, wiesz, jest jakaś chemia między nami, którzy lubią, wiesz, szukam perwersji, tak powiem ci, nie? Szukam osób, które lubią czytać to, co ja napiszę.
Oczywiście się bardzo staram, to nie jest grafomania taka, że to jest puste i bez treści, dla mnie to ma treść, ale, wiesz, ja piszę codzienny newsletter, tak? Codziennie o 11, 5 dni w tygodniu, osoby ode mnie zostają wiadomości, to jest przegięcie, tak? Powiedzmy sobie szczerze, trzeba być świrem, żeby codziennie czytać to. Ale ja szukam świrów, szukam osób nie banalnych, którzy chcą coś zrobić więcej, coś osiągnąć, a nie takich, którzy, wiesz, po trzech minutach, oj, to za długo, o tym czytamy innym razem, nie?
Agata:  Oj, jeden na dzień to chyba przeginasz.
Darek:  Ale, wiesz, jak scrollują tego feeda na Facebooku przez 7 godzin dziennie, to jakoś tej treści nie jest za dużo . Problem nie w tym, że ja wysyłam jeden email codziennie, jej, ty głupi, jesteś tak często, nie? Nie, ja po prostu nie potrafię ci tam zainteresować i dajmy sobie z tym spokój, nie? Więc, wiesz, do tego czego to się sprowadza?
No, też tutaj widzę taki, taką rzecz, że to nie chodzi, ile ty masz subskrybentów czy fanów na Facebooku, to chodzi o to, żeby oni cię wyczytali, żeby było nawet, nie wiem, mniej, a faktycznie takich, którzy, no, się zgadzają z tobą, chcą wchodzić w jakiś dialog, czy też właśnie nie negować, albo po prostu w jakiś sposób krytykować, albo być, żeby coś udowodnić.
Wiesz, ja nawet na kursach, kiedy uczę pisania e-maili, to mówię jedną prostą rzecz. Jeżeli z mojego newslettera w danym dniu nikt się nie wypisał, to uważam, że popełniłem błąd, bo to było, bo to było dla wszystkich, nie? To nie może być tak, że to, co piszę, jest dla wszystkich. Jeżeli osoba, jeżeli się nikt nie wypisuje, to ja za słabo, nie wiem, tak powiem sobie, dociskam po prostu, nie jestem sobą, za bardzo staram się zadowolić wszystkich, nie? I to jest błąd.
A jak się wypisują, myślę sobie, okej, dobrze jest, nie? I zobaczę, że to jest dla wszystkich dobre, bo tak, lista jest mniejsza o te osoby, które Cię nie interesują. Nie będą Cię oznaczali jako spamera, no bo dostali, dostawali co nie chcieli, tak? Ty płacisz mniej za listę, jeżeli płacisz za liczbę. To jest dla wszystkich zdrowe, jeżeli się będą z Ciebie, to Ciebie wypisywać. Wiesz, i to, co Ty mówisz, że nie liczy się wielkość listy, no to jest prawda i nieprawda, no bo dla biznesu się liczy, tak? Co innego jest pisać do dziesięciu osób, co innego do dziesięciu tysięcy. Ale, ale, jakie to są osoby? To jest właśnie ten klucz, nie? No właśnie. Lepiej mieć te osoby, które chcą Cię czytać, które podążają za, nie wiem, powiedzmy sobie, twoim chorym poczuciem humoru czy cokolwiek innego, za Twoimi wartościami, niż wiesz, nabić sobie 25, nie wiem, milionów osób, które w ogóle mają Cię gdzieś, nie? Tak. Tak. No dokładnie. Wiesz, to są aspekty też, ja już patrzę na te aspekty dostarczalności, ile osób otwiera, ile osób oznacza spam, jak te, do tych, wiesz, jak za dużo osób nie otwiera, no to mamy większe ryzyko, że nie trafi, nie doszemy do tych, którzy chcieliby otworzyć, więc tutaj faktycznie ta jakość jest mega istotna.
Agata: A powiedz mi, bo ja się wywodzę z e-commerce i się śmieję zawsze, że jestem uzależniona od zakupów internetowych z dwóch stron. I czy masz jakieś rady, czy masz jakieś doświadczenie z pisaniem opisów produktów na karty, nie? Bo wiadomo, muszą być unikalne, rozwiązywać problem, ale czy jakieś masz takie doświadczenie, pisałeś może treści, może masz jakieś wskazówki do tego, jak właśnie pisać takie opisy?
Darek: Ja ci powiem tak. Tak robię to czasami, ale to wbrew pozoru nie masz takiego dużego znaczenia, bo dzisiaj na jednym z moich, z tych szkoleń była taka osoba, już tam pominę kto, ale która znana, ma fajny sklep taki z ubrankami, z innymi rzeczami, tak brzydko powiem, naprawdę taki super i dobrze jej się tam idzie i tak dalej. I okazuje się, że ona prowadzi na szczęście newsletter.
I powiem, po moim szkoleniu zmieniła pewien sposób swojej komunikacji, pisania tego newslettera i nagle klientki zaczęli pisać o, wreszcie to, wreszcie fajnie, wreszcie dobrze piszeć i tak dalej. I tutaj one reagują na to.
I teraz moim zdaniem dla e-commerce sam opis to jest za mało. Jaką ty masz relację z tymi ludźmi? Wiesz, kto stoi za tym sklepem? Kto im poleca? Bo teraz wyobraź sobie taki celebrycki sposób sprzedaży polega na tym, że wiesz co, influencera, ubierasz go w te ściuszki, w stylizację i on ci to sprzedaje.
To jest jeden ze sposobów. Działa, działa. Nie powiem, że nie. Ale większość z nas to nie są celebryci i influencerzy, tylko zwykli ludzie, którzy prowadzą biznes. Więc teraz ty stań się influencerem dla swoich klientów. Komunikuj się z nimi, ale znowu na takie zasadzie, że wiesz a dzisiaj w naszej ofercie jest to i to 50% rabatu dla pierwszych 10 klientów to jest męczące.
Na pewno masz tego dosyć. Ale jeżeli będziesz się komunikować na luzie, będziesz mówić o fajnych rzeczach, które masz, o ciekawostkach, będziesz ciągle z nimi żyć, będziesz pokażyć się, że wiesz jak się znam na tej branży, ja wiem, co się w niej dzieje, pokażę mu fajne rzeczy, których jeszcze nie widzieliście i zaczynasz ich prowadzić takim liderem. I wtedy mówisz, wiecie co, a dzisiaj w sklepie mamy to, tak sobie pykniesz, to najgorszy ci opis sprzeda nawet. Więc ja bym poszedł w tym kierunku, wiesz? Nie, same opisy jako takie.
Agata:  Że to ma być jedna osoba, bo ja też myślę o takich dużych e-commerce ach, gdzie to już jest taka machina, taka chodząca i ci pracownicy nawet się często zmieniają.
Darek: To ja o tym się nie będę wypowiadał, bo dla mnie to jest chory prze
mysł po prostu.
Agata:  Dlaczego?
Darek:  Wiesz co, bo to jest bezosobowe wszystko. Uważam, że za każdym każdą wiadomością powinna być konkretna osoba. I na przykład wiesz, wiadomo, że jest duży sklep, to więc jedna osoba nie obrobi tego wszystkiego, ale masz na przykład opiekuna działu, opiekuna kategorii, kogoś, kto będzie żeby to zdrobnicować jakoś tak, ale by zawsze realna osoba stała za tym. Ja tak uważam, że tak powinno się to robić.
Oczywiście, no czasami fizycznie jest tak jak mówisz niemożliwe, ale na ten temat się nie wypowiadam, bo tam inne zasady panują. Ja żyję w świecie takim, gdzie są ludzie i ludzie sprzedają ludziom. I na tym się znam i tego się trzymam, poza to ez nie wychodzę. Zawsze zastanawiam się, czy jestem w stanie sprowadzić ten biznes, ten marketing do takiej relacji jeden na jedną z człowiekiem? Jak to mogę zrobić?
Ja jestem osobą, która tu pisze, która opowiada o tym i ludzie mnie znają, wiedzą, czytają. I wtedy jestem w stanie im polecić, nie jako wiesz, ten influencer, taki kardashianka czy ktokolwiek, gdzie nagle wam idzie coś, tylko jako ktoś, kto jest ich kolegą, przyjaciółką, przyjacielem, ktoś jest blisko, kto jest bardzo wiarygodny przez to, co na co dzień robię.
Ja bym w tym kierunku poszedł, bo same opisy jako takie bardzo często nie mają aż takiego dużego znaczenia, jak to i w jakim, wiesz co, powiem to tak, bardzo wiele zależy od tego, w jakim nastroju ktoś zobaczy ten opis. Tak? Czy będzie w nastroju…
Są dwa nastroje generalnie. Nastrój na kupowanie i nastrój na niekupowanie. Jak ktoś nie ma nastroju na kupowanie, żaden opis go nie przekonał. No żaden, nie ma siły. Jak ktoś ma nastrój na kupowanie, bierze wszystko, tak?
Więc teraz pomyśl sobie, co ja mogę zrobić, żeby zanim ta osoba wejdzie na ten opis, miała nastrój na kupowanie, przynajmniej rozważała to w taki sposób, o, zobaczę, co tam mają, nie? Czyli zobacz, krok wstecz troszeczkę, bo tak naprawdę to ma wiele większe znaczenie, co się wydarzy przed tym momentem zakupu niż w trakcie.
Oczywiście nie mówię, że to nie jest ważne, ale to załatwi ci bardzo często temat. Od razu, nie? Ktoś mówi, chce to kupić i kupuje. No, najgorszy opis nie przeszkodzi tej osobie. Zresztą zobacz, zobacz, te rzeczy sprzedają ludzie oczami, bo to głównie, wiesz, pokazujesz, jak to wygląda, jak, wiesz, model, modelka w tym wygląda zdjęcia.
No to jest jednak, szczerze, główny nośnik sprzedaży, bo to ludzie kupują oczami. Dlaczego? No bo oni będą w tym jakoś wyglądać, prawda? Więc muszą widzieć, jak oni będą wyglądać, wyobrażać sobie, a w tym będę tak wyglądać, super, nie? Ona wygląda tak, to może ja chociaż trochę też i dlatego kupuje. A nie dlatego, że ktoś ci wymieni, a to materiał ekologiczny, tutaj to i tamto i tak dalej. Kogo to obchodzi, powiedzmy sobie szczerze? No kogo to obchodzi?
No dobra, obchodzi niektóre osoby, ale to pomine sobie.
Agata: No tak, no to też trzeba, wiesz, zawsze są wyjątki, zawsze to zależy, ale potwierdzasz to, co ja zawsze też podkreślam, że ta ludzka strona marki i automatyzacja, którą się zajmuje, super, ale do bez przesady, umiar musi być we wszystkim i nawet jeżeli jest jakieś marketing automation, no to nie takie, ja chatbot, ok, spoko, ale jeżeli człowiek widzi, że to jest chatbot, to on będzie się z nim po prostu bawił, tak jak ja, czyli kiedy wykończę chatbota i kiedy z nim wygram.
Darek: Tu tylko dodam jedną rzecz, że były ciekawe takie badania na temat reakcji na chatboty i okazało się, że na przykład, kiedy człowiek wiedział przed interakcją, że wiedział, że to jest chatbot, sztuczna inteligencja i tak dalej, nie chciał kupować i bardzo źle to oceniał, bo wiedział, że to nie będzie empatii, nie będzie człowieka, takie bardzo fajne badania w ogóle na ten temat, więc już to przekreślał tak naprawdę, tak dowiedzieć się, coś załatwić sprawę oczywiście, ale miał problem już właśnie z takiej zakupowy, że przecież to jest tylko chatbot, nie?
Agata: Jeżeli wiedział z góry, że to będzie chatbot. A, też myślę, tak nie znam badań żadnych, ale tak mi się wydaje, że jak myślisz, że rozmawia z człowiekiem, a tutaj, ups, wyjdzie, że to jest jakaś tam sztuczna inteligencja, to też myślę, że może to mocno zrazić, bo no, został zrobiony w konia.
Darek:  Zależy, wiesz, i zobacz znowu, to jest bardzo fajna rzecz, mówisz. Zobacz, że sprowadzamy wszystko do naszych oczekiwań, tak? Jakie ja mam oczekiwania i jaka jest taka jest rzeczywistość, tak naprawdę?
Jeżeli oczekuję kontaktu ludzkiego, a będzie nieludzki kontakt, zonk. Jeżeli nie oczekuję ludzkiego kontaktu i będzie, wiesz, ten nieludzki kontakt, tak nie ma problemu.
Zobacz, że wszystko sprowadza się. Jakie masz oczekiwania? Więc tak samo to, co mówię. Jakie masz oczekiwania, kiedy wchodzisz na stronę, na przykład, co pisam, nie? Czy oczekujesz super, hiper, czegoś fajnego? Czy też może popatrzę, co tam dzisiaj dają te jadłodajni tam, nie? I teraz copyrighting akurat, jako taka dziedzina, bo to, czym się zajmuję, jest właściwie sztuką budzenia oczekiwań. I teraz kwestia tego, jak ukierunkujesz się.
Bo zobacz, że to w przypadku kobiet akurat to jest ważniejsze, bo w przypadku kobiet bardzo ważną rolę odgrywają dwie rzeczy, emocje i metafory. I teraz, jeżeli jesteś w stanie operować tym tutaj, w e-commerce damskim, że tak powiem, bardzo dużo jesteś w stanie wygrać, bo to jest naturalny sposób komunikacji.
To wiesz, to nie chodzi o to, żeby kogoś nabierać, ale żeby dopasować do tego, co do tej osoby przemawia, czy to, czy tamto. I teraz zobacz, że słowa, kiedy ktoś czyta, to jest gra wyobraźni, nic więcej. On sobie czyta i przekłada sobie na swój język i co on widzi wtedy, gdy to czyta, nie?
Tak chyba do tego to się sprowadza, a nie do suchej informacji, materiał, wykonanie, termin dostawie, to są wszystko ważne rzeczy, ale jeżeli nie pobudzisz słowami wyobraźni człowieka, to bardzo przepraszam, nie sprzedaż.
Wiesz, bo cała istota generalnie ze sprzedaży, to jest też ciekawa rzecz, polega na tym, czy klient jest w stanie sobie siebie wyobrazić z produktem.
Nie, czy produkt jest fajny, nie, czy produkt jest najlepszy i tak dalej, i tak dalej. Nie. Jak on sobie siebie wyobraża z tym produktem? Jeżeli sobie jest w stanie wyobrazić się z produktem i czuje, że pasujemy do siebie i będzie fajnie, kupi.
Jeżeli coś poczuje, że coś nie pasuje, kiedy on siebie z tym produktem wyobraźi, nie kupi po prostu, bo to nie będzie dla niego. Bo podstawowe pytanie klienta zawsze jest takie, nie, czy to jest najlepsze na świecie, cokolwiek innego, czy to jest dla mnie, czy to jest dobre dla mnie, czy to jest najlepsze dla takiej osoby jak ja.
Wiesz, teraz tak trochę pojadę po bandzie. Ale klienci są chamy. Dlatego, że klient to jest zwykły człowiek, który ma swoje proste instynkty. Jest egoistyczny, jest zazdrosny, jest, wiesz, tutaj chciałby wszystko i w ogóle, wiesz, to w ludziach siedzi tak naprawdę.
I teraz kwestia tego, czy ty udajesz, że twój klient jest świętą osobą, która, wiesz, szuka najlepszego produktu i ty w taki sposób masz, tak sterylnie sobie i tak dalej, a ten człowiek w nim dalej siedzi się i gotuje, na przykład. Bo ma ochotę przeklnąć, co to za strona, wiesz, jedzie sobie po prostu w duszy, ty tego nie widzisz, nie?
To jest taki sam człowiek jak my. I teraz, jeżeli pokażesz mu, że ty też jesteś zwykły takim człowiekiem, nagle, a, spada, wiesz, całe ciśnienie, sobie może z nim sobie normalnie porozmawiać, ale wiesz, w sprzedaży, waże są nie tylko takie pozytywne, wiesz, ach, o i e, ale też trzeba pomyśleć sobie, wiesz, on jest chciwy. Zobacz, każdy klient jest chciwy. No powiedz, że nie.Agata: Tak, oczywiście.
Darek: To jest po prostu tak wpisane, wiesz, każdy klient jest, wiesz, egoistycznie, bo chce jak najlepiej dla siebie, czy dla ciebie.Pomyślę sobie, a kupię dzisiaj, bo ten sklep jest taki fajny, niech im lepiej będzie, wezmę to, odejdźcie, no gdzie przecież, nie? Więc dlatego, mówię, że klienci to są chamy, ale w takim dobrym tego, to są zwykli normalni ludzie, którzy mają swoje emocje, takie, wiesz, swoje złe rzeczy i tak dalej.
O kurde, to dzisiaj teraz narażę wielu osobom. No ale trudno, ale taka jest prawda, powiedz, że nie.Agata: No jest taka prawda, no oczywiście, to, wiesz, to Janusze biznesu, to się nie wzięło znikąd i to jest każdy, każdy jest taki, no, wczorajszy dzień singla, no, pierwsze pytanie, jak spotkałam się ze znajomymi, kupowałaś coś wczoraj?
I wiesz, Black Friday już od miesiąca, od miesiąca już trąbią i ja robię screeny, bo chcę za rok zobaczyć, czy może już w sierpniu nie będą mówili, że u nas Black Friday już jest od dzisiaj, wiesz, i to jest zgranie też takim tym, ale no my na to po prostu lecimy, nie?
Darek: No tak, więc nie ma co udawać, jest inaczej.Agata: Dokładnie, dokładnie.
Darek: Więc zobacz, jeżeli patrzysz sobie na człowieka całościowo, z jego wszystkimi wadami innymi, to okazuje, że jeżeli zaczniesz się tak samo całościowo komunikować, nagle umieszczysz swój chłop po prostu, nie? Normalny facet, nie ma takich barier, że ktoś wymuskany, wypicowany, pachnący, inny i tak dalej, też, no ja tak do tego podchodzę.
Tak, inaczej też się już teraz mówię, już ze strony freelancera, bo nie chcę powiedzieć przedsiębiorcy. Freelancera, osoby, która wykonuje jakąś pracę dla klientów, dużo lepiej się pracuje z klientem i więcej chce się dla niego dobrego zrobić, więcej włożyć siebie w to, jeżeli faktycznie się gada tym samym językiem, a nie dopasowuje się do jakiejś tam osoby, żeby tylko zarobić, to w dwie strony myślę, że działa bardzo, bardzo tak mocno.
Agata: Dobrze, a powiedz mi jeszcze tak na koniec, to tak jakbyś miał podsumować trzy takie najważniejsze kwestie dotyczące pisania, jeżeli ktoś pisze już albo nie pisze, chce zacząć robić to lepiej.
Darek: Wiesz, to musi najpierw się zdefiniować, co dla niego znaczy lepiej, czy lepiej, że się po prostu, bo wiesz, bo teraz zobacz, z punktu widzenia piszącego, lepiej to może oznaczać, że siadasz i po prostu łatwo ci się pisze, tak?
Wielu osób ma z tym problem, czy mi się lepiej pisze, czy mi się nie. Niektórzy wiesz, męczą te teksty, kombinują i tak wiesz, od góry to idzie coś, tam wychodzi z tego w miarę sensownego i oni myślą sobie, że tak ma być na przykład, a potem się okazuje, że wcale tak nie musi być. Wiesz, to już mówiliśmy o tym, że w książce mówię na przykład o metodzie trzech kapeluszy, która zbija ten problem całkowicie, to powiem tu od razu, żeby było, że wiesz, może oznaczać, dlaczego o tym mówię, jeszcze powiem, dlatego, że ja uważam, że w freelancingu tego typu najważniejszy jest komfort twój, nie tego klienta, który ci zleca, twój komfort, bo jeżeli ty będziesz swobodnie pisać, wiesz, inaczej, będzie ci się chciało, a nie będziesz tylko walczyć z tym, stworzyć dla klienta lepszy tekst niż będziesz się spinać, kombinować i tak dalej, lepszy będzie zawsze, więc twój komfort osoby piszącej jest najistotniejszy i wiesz, i tu mamy dwie szkoły tak naprawdę, dwie metody.Całość można sprowadzić do kilku kilkunastu zasad, przepraszam, że wiesz, tak, tak, tak, tak i teraz, jeżeli znasz te zasady na przykład, masz, poczekaj, ile zasad jest? Ja mam taki produkt, który nazywa się siła wyrazu, kiedy się tam zbierają sobie te zasady pisania na przykład, już nie pamiętam, nie dokładnie było, ale wiesz, możesz dojść do tego, że piszesz tekst i myślisz sobie o zasadach, no tu zrobię tak świadomie po prostu na siłę, po pewnym czasie wyjdą ci w krew i będziesz to w naturalny sposób robić, ale wiesz, to jest powtarzalny wtedy proces i to jesteś w stanie sobie w taki sposób to ułatwić, ale to jest tylko jedna metoda, a metoda trzech kapeluszy polega na podzieleniu sobie procesu na trzy etapy, nie?
Pierwszy etap jest taki, że przybierasz kapelusz twórcy, czyli chcę pisać o tym i o tym, takie masz zadanie, ustawiam sobie zegarek na jakiś czas, powiedzmy sobie 30 minut, to jest optymalny czas, 30 minut i w tym czasie będę pisać, co tylko mi przyjdzie do głowy, nie będę się hamować, cokolwiek przyjdzie do głowy, napiszę wszystko, a potem, kiedy czas się skończy, ocenię, czy w ogóle coś z tego będzie. Wiesz, chodzi o to, że, nie wiem, uczyłaś się kiedyś jeździć samochodem?
Agata: Tak.Darek: I jak to, czyli zdarzało ci pomylić pedał gazu ze sprzęgłem i z hamulcem?
Agata: Myślę, że dzisiaj się by zdarzało.Darek: Dobra, a wiesz, jak się, a wiesz, ja mam taki problem, że ja mam, na przykład swój samochód mam automat, a czasami jadę żonę samochodem, który ma tradycyjność linii biegów, nie? I czasami wciskam ten hamulec, u mnie to on, wiesz, robi po prostu swobodne zatrzymywanie, a u niej taki samochód, nie? I dusisz. U mnie działa, nie?
No. Ale chodzi o to, że hamulec dusi ci po prostu. I teraz tak samo jak, tak samo jak piszesz i co chwila patrzysz sobie, czy to dobrze, czy to źle, to ciągle wciskasz ten hamulec, więc jak się masz rozpędzić?
Nie ma siły na to, nie? Więc chodzi o to, żeby mieć na tym pierwszym etapie czas rozpędu, swobodny, i w ogóle nie hamujesz. Jedziesz po prostu, co przyjdzie mi do głowy, to piszę, nie?Potem jest drugi etap, przybierasz kapelusz analityka.
Okej. To teraz zobaczmy, co mi z tego wyszło. I oceniasz, wiesz, każdy Polak jest najmłodziejszy w ocenie, prawda? Ocenie, jak cudzą pracę potrafimy. Więc tu teraz ty przychodzisz, dlatego zakładasz inny kapelusz, ocenie pracę tego gościa, co przed chwilą pisał. Aha. To, to, to, to to jest dobre. I może się okazać, że tego materiału jest za mało, to wtedy mówisz dobra, każe mu jeszcze raz pisać to, tak? I zakładasz z powrotem kapelusz twórcy i tworzysz znowu, wiesz, do tego analityka nowy tekst, nie?Więc znowu wracasz do analityka, no dobra, mam już materiał.
Teraz przekażemy to redaktorowi, zakładasz trzeci kapelusz redaktora. Co oni tam wymyślili? Aha, to ja mam z tego tekst zrobić? No dobra, ciołki, ja wam pokażę, nie? I redaktor składa z tego tekst, który da się czytać. I to jest metoda, która, wiesz, pozwala ci swobodnie pracować, tak naprawdę, bo na każdym setupu zajmujesz się jedną rzeczą, a nie ma nic gorszego, kiedy, wiesz, zastanawiasz się, co napisać, w tej samej chwili zastanawiasz się, czy to było dobrze, a jeszcze chwilę później, czy tak w ogóle powinienem to napisać. Nic z tego nie wyjdzie, to jest największa przeszkoda. Kręcenie się po prostu w kółko cały czas.
A jakie było pytanie?
Pytanie o trzy takie zasady, żeby się lepiej pisało, to już teraz w sumie wiemy, jak lepiej, żeby to szło przyjemniej i tak łatwiej, a tak, żeby te teksty były chętniej odbierane, tak, żeby faktycznie spełniały swój cel.
Zadam Ci to pytanie. Jak uważasz, co jest najsilniejszym afrodyzjakiem marketingowym?Agata: O matko, teraz się do… I to jest powód, dla którego ludzie coś robią w ogóle, zapoznają się, czytają, kupują i tak dalej. Bardzo silny powód. No potrzeba, jakieś pragnienie. Mów, bo nie ten…
Dariusz: Najsilniejszym afrodyzjakiem marketingowym jest ciekawość.Agata: A, no tak, ja już popłynęłam dalej.
Dariusz: No już nie wnikam. Więc jeżeli jesteś w stanie, wiesz, pisać tekst w taki sposób, żeby wzbudzać ciekawość, to on będzie przeczytany. I teraz jeżeli, kiedy on będzie ciekawy, a co się stanie, jak ja kupię to dopiero, to kupi, to rozumiesz?Prosta zasada, nie? I teraz zobacz, ciekawość opiera się na tym, że piszesz mniej, niż więcej, prawda? Bo jeżeli podasz wszystkie informacje, to człowiek sobie myśli, a już wszystko wiem, dobra, nie czytam dalej, tak? Natomiast jeżeli piszesz w taki sposób, że ciągle pozostaje niedosyt, a co z tym, a co jeszcze i tak dalej, to po pierwsze klient doczyta do końca, a po drugie jeszcze, jeżeli, wiesz, będzie miał taką zagwostkę, a co się stanie, jak kupię?
A może jeszcze coś dostanę, no i wiesz, takie pytania, to nagle masz takie przeciągnięcie po prostu przez cały tekst, więc wiesz, to jest na przykład przeciwko co do tego, co uczą dziennikarze, bo dziennikarze uczą w taki sposób, żeby pisać lead w taki sposób, żeby zawrzeć im najważniejsze informacje zawsze, tak? A tu robisz zupełnie odwrotnie. Mówisz coś ważnego, ale nie możesz dać największych informacji, bo jeżeli je dasz, no to po co ja mam czytać więcej, zgadza się?
I znowu zobacz, to jest inne założenie dziennikarskie, taka świadomość, że ludzie nie czytają, trzeba dać im jak najkrócej, jak najszybciej, dla nich to jest bzdura totalnie, bo jeżeli piszesz długi tekst, to chyba po to, żeby był przeczytany, a nie żeby tylko skracać to wszystko, ale to ja nie jestem dziennikarzem, ja się w ogóle o tym nie znam, jestem technikiem-informatykiem, nie wiem co, więc jeżeli uda ci się stworzyć tytuł, na przykład artykułu, gdzie ktoś sobie czyta, kurczę, ale o co chodzi, co tam jest, ale to będzie w jego temacie, to jest bardzo ważne, bo to jest ważne, że to było coś istotnego dla tej osoby, która to czyta, nie żeby dokonać ciekawostka, wiesz, na przykład, nie wiem, w jakiej odległości jest pluton od słońca na przykład, nie?
Nie wiesz, nie? A to są miliardy kilometrów, już tam pomijamy sobie, to nie istotne jest taka ciekawość, ale na przykład jeżeli ci powiem, wiesz, a wiesz co mówią o tobie na mieście?
Agata: Powiedz dokładnie, więc tak piszesz tekst, jakby klient zaczął się zastanawiać, a co to będzie o mnie, co będzie dla mnie, co się dowiem ciekawego, wiesz, i teraz każde zdanie nie się, stara się tak pisać, żeby niosło pewną informację, ale też tworzyło pytania, ok, co będzie dalej, czego jeszcze nie wiem, co tam się pojawi, jeżeli zaczniesz w ten sposób pisać, to każdy twój tekst przeczytają, oczywiście te osoby, których to dotyczy, nie?
Darek: To jest prościna.Tak, które, do których ma dotrzeć.?
Agata: Tak.Darek: No, prościzna, prościzna, to tak wiesz. Ale wiesz co, to wiesz, prościzna jest kiedy sobie myślisz, no dobra, rozumiem zasadę, ale wiesz jaki jest problem, że ludzie rozumieją zasady bardzo często, ale ich nie robią, dlaczego? Bo to jest po pierwsze trudne, wymaga przełania swoich nawyków, zrobienia czegoś, wiesz, inaczej niż zwykle. My, kiedy, zobacz, że kiedy nie wiemy czegoś, to wchodzimy w taki tryb nawykowy, po prostu, automatyzmów, nie?
Teraz zobacz, jak kluczowe jest to, żeby wiedzieć, żeby wiedzieć, co ja mam zrobić. To wtedy, wiesz, wiem, co mam zrobić, wiem, że to trudno, jasne, że tak, ale wiem, że, dlatego wiesz, warto na przykład trzymać się pewnych zasad pisania, które gdzieś tam są, bo ty wiesz, co masz zrobić. A jeżeli nie wiesz, to wiesz, raz uda ci się, raz nie uda, raz strzelisz, raz nie strzelisz, nie? Ale to jest, wiesz, taka, musisz mieć taką świadomość, że jeżeli ty żyjesz z pisania, jeżeli chcesz kogoś tym zainteresować, jeżeli to jest tutaj coś, coś, co ty chcesz robić, no to po prostu bierzesz, pij jeden klocek, uczysz się go, o, mam opanowane następny i tak dalej, nie? I to by się nieskończone, będzie się ciągnęło, bo zobacz, że nasze nawyki zmieniają się, nasza uwaga się zmienia, terminologia się, wszystko się ciągle zmienia, więc ty w tym kotle musisz być na bieżąco.Agata: Tak, tak, tak, tak. No dobrze, to jeszcze jedna rzecz, ostatnio obiecuję, książki. Książki. Polecam oczywiście twoją książkę, nie oczywiście, bo po prostu jest dobra, więc odwychowaliśmy się, ja podlinkuję, ale czy są jeszcze jakieś fajne niekoniecznie o copywritingu, o pisaniu książki, które polecasz, może o sprzedaży, może o marketingu, tak, żeby faktycznie pomogły w nauce rozwijaniu tej umiejętności.
Darek: Wiesz co, są takie dwie książki, które zawsze polecam, one są archaiczne, bo sprzed ponad 100 lat, ale mają pewną zaletę, zaraz powiem jaką. Był taki copywriter Claude Hopkins, on napisał taką książkę Scientific Advertising i ona jest po polsku chyba nie przetłumaczona, znaczy jest przetłumaczona, ale tytuł został taki i jeszcze tam moje życie w reklamie coś takiego, takie dwie książki są wydane, chyba złote myśli to wydawały, więc one są dostępne gdzieś na rynku i to są książki człowieka, który 100 lat temu ponad tworzył reklamę.
Dlaczego ja je polecam? Zobacz, nie mieli wtedy social mediów, nie mieli wtedy automatyzmu, niczego nie mieli poza swoimi słowami, więc oni się tylko mogli na tym skupić i to była jedyna ich siła tak naprawdę sprzedażowa. My dziś sobie myślimy tak, mam wiesz, takie oprogramowanie, tu, to, tu, a taką analizę i to jestem królem, po prostu zrobię wszystko, nie? Ale kiedy zabierzesz człowiekowi te wszystkie narzędzia, to z czym on zostaje? Z niczym bardzo często, nie? A ja zawsze mówię tak, że najpotężniejszym narzędziem marketingowym, najtańszym, najprostszym we wdrożeniu w rzucie słowów.Zobacz, że cokolwiek nie robisz, gdziekolwiek nie robisz, ciągle te słowa funkcjonują. YouTube zaprasza cię do oglądania wideo, tytułami, nagłówkami, e-mailami, Facebook pisze do ciebie maila, kiedy ktoś polubił twoją stronę, do ciebie coś napisał, zobacz, ciągle ta komunikacja tego wszystkiego funkcjonuje na takim prostym poziomie. Więc podstawowym narzędziem marketera, operatora, sprzedawcy jest mimo wszystko słowo, teraz nie zawsze zastosujesz. Więc te stare książki, ci starzy sprzedawcy, starzy operatorzy mieli tylko słowo. Nic więcej. Więc oni musieli wiedzieć, jak to robić, bo jak oni nie byli w stanie się zasłonić analityką, Facebookiem czy czymkolwiek innym, oni po prostu albo szło, albo nie szło, nie? Więc dlatego warto się od nich uczyć, a to są te fajne książki, bo one nie powiedzą ci, jak pisać dokładnie, ale opowiedzą ci, jak myśleć jak sprzedawca, jak myśleć o kliencie, o produkcie, o tym co się dzieje, więc to jest kluczowe, moje zdanie. Mogę się mylić, oczywiście, zaznaczam, to jest moje zdanie i nie mają inne, wiem, no ale ja mam tak.
Agata: Ale ja o twoje zdanie pytałam i ciebie o rekomendacje prosiłam, więc jak najbardziej dziękuję. I tak, ja sobie sama przejrzę te książki dlatego, że faktycznie to jest tak jak dziadków słuchać, nie? Oni mieli zupełnie inne spojrzenie. Mają tam swoje jakieś rzeczy, z którymi się nie zgadzamy, ale jak sobie przemyślimy, pomyślimy, to też coś można zawsze dla siebie wyciągnąć, nawet jeżeli się nie zgadzamy z tym, że już teraz bez nowoczesnych technologii się nie da. Dobrze.
Słuchaj, ja ci bardzo dziękuję. Naprawdę gro wiedzy. Podlinkuję do ciebie, do książki, też oczywiście tutaj zachęcam na newsletter faktycznie.
Darek: Potwierdzam, piszę często codziennie i dużo.
A to czytasz, tak?Agata: Tak, tak, dostaję. Więc spokojnie, spokojnie. Dlaczego tylko, właśnie jeszcze dlaczego nie piszesz na blogu już, na stronie? Bardzo rzadko.
Darek: Nie mam czasu, wiesz co? Ja jak chcę, mi się nie mam. Ja wiem, że powinienem. I już tak się zbieram, że dzisiaj, kiedy sobie coś tam pisałem, to mam pomysł na artykuł. Wiesz co, bo ja mam taką głupią zasadę generalnie. Ja lubię pisać, kiedy mi się chce. I kiedy mi się pojawi, że czuję, że mam coś do powiedzenia, co ja uważam, oczywiście, że ja mam do powiedzenia, to wtedy piszę.Oczywiście to jest bardzo biznesowo złe podejście. Bardzo złe, bo np. na proponiusz lettera to nie zawsze mi się chce, ale mam postanowienie codziennie pisze, choćby się waliło, paliło. Co jest nieprawdą, bo czasami nie chce, mi się też nie pisze, ale trzeba pilnować jakiejś zasady myśl. Z blogiem musiałbym to zrobić co więcej. I na Facebooku też sobie myślę, żeby się ożywić troszeczkę, bo to jednak pomaga mi, ale jestem człowiekiem leniwym strasznie. I co ja na to poradzę? Trzeba mieć, wiesz, no 24 godziny mamy tylko każdego dnia, więc trzeba wybierać.
Agata: A ja pytam, bo po prostu ja to już od razu, wiesz, a to seo, a coś tam, a coś tam. Ja już tam kombinuję, więc stąd tak spytałam z ciekawości, bo właśnie zobaczyłam, że kurczę, no ostatni wpis tu, później tu i tak mówię, to zapytam. Dobra, ale teraz już naprawdę puszczam Cię wolno. Jeszcze raz dziękuję i dalszych sukcesów i powodzenia.
Darek: Ja również dziękuję.
Agata: Jestem ciekawa, jak Ci się słuchało naszej rozmowy. Mocny jest Darek, nie? Ale powiem Ci, że bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało i tak naprawdę mogłabym dużo dłużej rozmawiać, zwłaszcza że sama się bardzo dużo nauczyłam i myślę, że Ty też, prawda? Nie wiem, czy Ty subskrybujesz newsletter Darka, ale zachęcam Cię do zapisania się. Właśnie miałam powiedzieć o tym prezencie od Darka w notatkach do tego odcinka podkastu achmielewska.com/59 Znajdziesz link. Link przekieruje Cię do landing page a, gdzie musisz podać imię i adres mailowy.Dostaniesz wówczas maila, musisz go potwierdzić. No i w tym mailu dostaniesz link do strony sprzedażowej. Do sklepu, po prostu do sklepu z już wrzuconym w koszyku już produktem, czyli tym prezentem no i tam normalnie podajesz imię, nazwisko, adres mailowy, no bo tak jak w sklepie jest, no nie? I dostajesz dostęp do tego kursu, o którym wspominałam, czyli cztery prezenty, webinar o tym jak zadawać pytania sprzedażowe. Te pytania w formie PDF-u także tam będzie się znajdowało pięćdziesiąt zdań sprzedażowych, które ułatwią Ci sprzedaż. No i wstępną lekcję nowej szkoły copywritingu, która pokazuje jak sprzedawać za pomocą marketingu konwersacyjnego. Więc ja się powoli żegnam.
Mam nadzieję, że rozmowa Ci się podobała. Daj jakąś opinię może na iTunes. A jeżeli uważasz, że komuś może przydać się ta wiedza, którą podzielił się Darek, to prześlij link dla tej osoby, albo wrzuc gdzieś tam w swoje social media. Ja będę bardzo wdzięczna. Wiedza będzie się szerzyła i myślę, że Twoi znajomi czy też obserwujący czy też osoby ze Twojej sieci kontaktów będą wdzięczni. No i nie zapomnij wejść tam na notatki, zobaczyć sobie, co tam Darek przygotował, no i oczywiście skorzystać i pobrać. Trzymaj się, do usłyszenia, hej, pa! Zapraszam Cię także na mój blog achnieleska.com łamane na blog. Jeśli uważasz, że ten podkast może być pomocny także innym osobom, poinformuj ich o nim, a także zostaw opinie na iTunes. Niech konwersja i uśmiech będą z Tobą.




 
 
